wtorek, 12 lipca 2011

The only girl he'd ever love is one that smells so pure.

Jakie cudowne jest leżenie na obcym dywanie w obcym domu w obcym środku nocy z obcym alkoholem przy ustach. Co chwila podnosiłem butelkę szampana i odstawiałem. Miałem dosyć. Chciałem się uchlać, porządnie, do nieprzytomności, a alkohol mnie zawiódł i był za słaby. Tylko głowa tak uciążliwe bolała. Mógłbym być nieprzytomny całe życie. Jaka zazdrość mnie ogarnęła gdy większość tych obcych ludzi po drugiej w nocy była już praktycznie 'nie do życia'. Pierdoleni farciarze. Mnie pozostawało leżeć w pastelowym pokoju i patrzeć się tępo na ten barokowo zdobiony żyrandol i udawać.  Chociaż miałem straszną ochotę wziąć mój kochany marker, z którym praktycznie się nie rozstaje i zacząć rysować. Im. Na ciałach. Na twarzach. Na drzwiach. Na ścianach. I na oknach. Nawet jeśli nie umiem. Po prostu - taka silna potrzeba. 

sobota, 9 lipca 2011

God I've tried, am I lost in your eyes?

Muszę znaleźć przestrzeń, gdzie zdołam zamknąć oczy i nie widzieć miejsc, w których byłem. Kto wie - może nawet dopisze mi szczęście i w ogóle o nich zapomnę?

wtorek, 5 lipca 2011

A śpiewak także był sam.

Bo chcę z tobą poprzebywać. Jeszcze parę dni. Za wszelką cenę. Pomimo że mnie bez przerwy okłamujesz. W sumie, to okłamuj mnie dalej. Wciskaj mi najgorszy kit na świecie. Nie chcę nic oprócz twoich farmazonów. Oprócz twoich bajek. Oprócz twojego udawania dorosłej. Szukania dziury w całym. Pragnę, byś mnie bez przerwy wkurwiała.

sobota, 2 lipca 2011

piątek, 1 lipca 2011