poniedziałek, 15 listopada 2010

Każda ćma rodzi się z przekonaniem, że jest motylem




*kocha W. za teksty typu tego zaprezentowanego jako tytuł*
Ulalala, co ja robię jak nie siedzę przy komputerze, no co? : < Toż to nie do pomyślenia. Ale do rzeczy.

Chyba za bardzo skupiłem się na odcięciu od nich. Za bardzo. A potem jakby wszystko prysło i zapomniałem. Zapomniałem, bo i po co pamiętać? To tylko kilka wspomnień, nie przywiązuję uwagi do ludzi, z którymi łączy mnie kilka radosnych chwil królujących w śmiech i pasmo wygłupów. Och, ależ to egoistyczne, no przepraszam.

Czekam na Filipa i szlag mnie trafia, bo ile czekać można? 

Boję się, bo znowu zapominam. Budzę się bez żadnego zapisu, zastanawiam się gdzie jestem. I przy okazji zapominam o tych całkiem przyjemnych rzeczach. Pfu, przyziemnych. Przepraszam? Chociaż skoro mówisz, że wzruszył cię mój wywód o zabawach w chowanego sprzed kilku lat, jako życzenia urodzinowe, to spoko. <3 No popatrz, jesteś już dorosły. To jak, żegnamy się, czy bawimy dalej? Znasz moje zdanie, po raz pierwszy od dawna jestem w czymś tak zdecydowany i pewny swojej odpowiedzi.
Raz, dwa, trzy, kryjesz ty! 


Zrzucili kotwice i zamarzła mgła
Wyprodukowali bomby i wytresowali psa
Ta chwila jest w tej chwili ona trwa
Jesteś ty obok jestem ja 
Ja wiem, ja powinienem się cieszyć. Wiem, wiem całkowicie. I cieszę się, że R. jest szczęśliwa. Cieszę się, że wreszcie zakochana. Ale ja się nie oszukuję, wiem jak to się skończy. Tak jak siedem czy osiem poprzednich razy. Razów. Nvd. I wtedy będę tylko ja, znowu powiem, że 'wszystko będzie dobrze'. Jakże ja kłamać nie znoszę. I jak cholernie boję się, że skończę tak jak ona. 
Momentalnie
robi 
się
zimno.
Kocham pana lekarza. Autentycznie. Depresja, schizofrenia, a teraz nerwica. Może by się wreszcie zdecydował? Ale dobrze. Ja sobie poczekam, nie śpieszy mi się.
A to była strasznie dziwna noc. Warszawski Torwar i masa wspomnień z bańkami mydlanymi na pierwszym planie. I tym okropnym piwem. I dziwne, że przegadałem i przepaliłem całą noc z człowiekiem, którego praktycznie nie znam. Jeszcze wtedy nieznajomy, dziewięć lat starszy i tak się ciągle dziwię, że niemal cały weekend mój antymózg myślał o nim i o tym co mówił. Bo mówił może i dużo, ale jak mądrze. Łał, byłem pod wrażeniem. Że taki obcy człowiek pomógł mi uporządkować burdel w głowie. Cholernie to dziwne. 
Chciałbym powiedzieć, że po tym wszystkim zaczynam od zera i rzucam przeszłość. Ale to bezwartościowe słowa. R. tak mówiła. R. ma plus sześć lat takiego mówienia do fajności.


I nie sądziłem, że esemes 'I co się kretynie nie odzywasz? Myślisz, że możesz sobie tak udawać, że cię nie lubię? Palant.' Sprawi, że japa będzie mi się cieszyć przez cały dzień. A już się bałem, że zapomniałeś. No wiesz, teraz masz przecież fajniejszy kolegów.

A o niego się boję. Chociaż nic jeszcze pewnym nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz