Są takie chwile, gdy wracając chemicznymi ulicami, trasami znanymi na pamięć, boję się podnieść wzrok. Przerażeniem napawa mnie myśl, że znajduję się w rzeczywistości, a ściany mojego świata są coraz bardziej kruche. Marzę by znaleźć się między chłodem mojego pokoju. Mojego. Mojego. Mojego.
W miejscu pełnym ludzi - pochłania mnie samotność. Od klatki piersiowej wymyka się do reszty ciała. Dręczy najdrobniejsze komórki, atakuje nieużywane połączenia. Nie wiem co mam robić.
Brakuje mi Filipa. Dopiero po tylu godzinach od jego śmierci widzę jak mi brak. Jego, jego zapachu, jego ruchu, jego. Po prostu. Czasem dopadają mnie też niedorzeczne myśli - i tak głęboko zatapiają pazury w mojej wierze. Rozsiewają w sercu plotki, że nikt go nie zastąpi - a mózg jest wtedy tak komicznie bezsilny. Jak nigdy chciałbym być w moim dawnym domu. Iść opuszczonymi torami w stronę kościoła. Chciałbym spędzić noc na ołtarzu. Płakać i pytać dlaczego, nawet jeśli niczego by to nie zmieniło. Chciałbym odpowiedzi i wskazówki.
A z drugiej strony nie chcę. To by wymusiło działanie? Jestem tak cholernie leniwy... nie! Zrezygnowany. Zrezygnowany i zrozpaczony. Pierwszy raz, mimo wszystko. Rozpacz płynie mi żyłami. - jak żałośnie, mmm.
Emocjonalny ekshibicjonista. Artysta własnego upadku. Arlekin z wesołego miasteczka ze rdzy. Psychiczny masochista. Uczuciowy sadysta. Nekropedofil wspomnień. Cień życia. Pieprzony Mały Książę. Dzieciak, który najchętniej tarzałby się całe życie w świeżo skoszonej trawie i kręcił dookoła w deszczu. Jestem puzzlem z samego środka układanki. Ćpam nadzieję. Jestem uzależniony od szczęścia. Pierdolę, będąc jedyną trzeźwą osobą. Powątpiewanie w sens. Ex - samobójca. Zombie z tęczowym sercem. Jestem panem niebieskiej bestii jedzącej ludzkie ręce. Jestem - i mnie nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz