sobota, 25 czerwca 2011

Nie teraz, chcę nauczyć się słów.

   jeśli trzeba umrzeć
na naszych pomnikach chcę napisać
- że nasz śmiech zadrwił:
      ze śmierci
      i czasu





Cyk, cyk, cyk,
tyk, tyk, tyk,
bum -
cisza
bez bóliu
bez czucia
z milczeniem
wątpliwość
i bez niej
bez świeczki
z ogniem i rankiem
bez dnia
i całą nocą
wzium, wzium, wzium,
wrau, wrau, wrau,
Kot Filemon.


    Nie chciani, nie lubiani, jak koszmary w snach
    Zakazani jak dla karawany czarny szlak
    Skazani, by godzinami sami kradli czas
    Złodzieje czasu.




tu tam gdzieniegdzie tutaj i o tam
bynajmniej jakkolwiek i wczoraj
z bez wraz oprócz i tylko
nie rozumiem sumienie
antagonizm i antyharmonia
diagnostycznie i de facto
niepokój i wiedza
bez ciebie beze mnie beze kota i beza
za górą, za lasem, do diabła do diaska
pojutrze
wiązanka
karuzela i
- zabawa, do zobaczenia
do jutra do końca bez początku
do ciebie do niego do niej do cholery
wciąż ciągle nieustająco
i nieustępliwie
przy grobie przy kawie przy świetle
świetliki

1 komentarz:

  1. Powiedzmy, że jest lepiej. Aczkolwiek na widok jedzenia dalej wpadam w histerię, a po zjedzeniu mam wyrzuty sumienia. Ale jestem z siebie dumna. Wczoraj zjadłam całe 658 kcal.
    Szczególnie podoba mi się ostatnia strofa tego wiersza (bo po egzaminie z poetyki wszystko, co jest pisane w ten sposób, jest wierszem ;).

    OdpowiedzUsuń