sobota, 28 stycznia 2012

Miał najpiękniejsze oczy na świecie.




 Plan pierwszy jest już. W kolaboracji ciemności odnalazłem —
n i e        u m i e m
A nawet! — nie potrafię.

Dogoniłem żar, natrafiłem. Bogowie, nawet tacy jak ja, nie potrafią oprzeć się miłości. Co się ze mną stało, gdzie był ten jeden zakręt za daleko? A ja stałem się nikim, bo jestem jak wszyscy. 
Słońce było nisko. Zachodziło. I ona, i jej wszyscy królowie. Było mi jasno i ciepło. 
— Moje ukochane dłonie, moje utęsknione; kruchość jest taka przykra...
Nie odpowiedział. 
Pięć długich lat.
— Nie chcę być przykry. Chcę być piękny. Chcę być sztuką.
Znowu zrobiło się tak przeraźliwie zimno, i znowu zniknęły oplatające mnie ramiona. Poczucie bezpieczeństwa rozmyło się w prawdzie. Ale trzeba. Trzeba, bo nie ma innej rady.                                                                                                                        
Nie było serca.
Nie było.


Ciekawe czy  lepsze światy istnieją?
A oni wszyscy czekają.
Bo to on, 
właśnie on,
stanowi, czy jestem w raju, czy w piekle. 
Tylko z nim jest niebo, 
moje wyśnione Shangri La, 
mój wytęskniony Dom.

Ale jego przestrzeń mnie nie chce.
Pięć długich lat.
 Tak bardzo i strasznie przepraszam.

4 komentarze: