sobota, 15 stycznia 2011

Never thought you'd fuck with my brain.



Wracanie do domu w okolicy trzeciej chyba najlepszym pomysłem nie jest. Ale musiałem odreagować, po prostu musiałem. Bleh. I jeszcze herbata. Brr, nie cierpię. I zazwyczaj poję się nią gdy coś jest nie tak, albo gdy spacerek powrotny do domu nadal mnie nie orzeźwił. Genialny sposób, wiem. W chwili obecnej siedzę sobie na parapecie przy otwartym oknie i błogosławię laptopa jak i paczkę fajek, o które, co prawda była wcześniej awantura. Ach, bo tak najlepiej, zrobić komuś awanturę, powyżywać się i wracać do domu, o której się chce. Dobra wiem jak to brzmi. Są dorośli, nie muszą się tłumaczyć, ale kurwa, wracanie do pustego domu nie jest przyjemne. Znaczy, chodzi mi o to, że łaskawie mogli by poinformować, że będą później, bo jestem na tyle dziwny, że i tym się umiem martwić. Pf, jak zwykle miałem o czym innym pisać...
Generalnie! Na dwóję z chemii na koniec roku nawet nie ma co liczyć. O ile nie poprawię ocen cząstkowych... już to kurwa widzę. Piękna perspektywa. Jak mam się niby nauczyć czegoś czego nie rozumiem? Oho i jeszcze ta piękna wizja korepetycji. Jasne, bo ja nie wiem, po co on to proponował. Naprawdę, czasem mi się robi niedobrze. Jakkolwiek by się znajomość nie zaczęła i tak później jest tak samo. Może ja o niczym nie wiem i na twarzy mam wypisane, że jestem jakąś dziwką, hm? To się robi chore. Jeszcze bardziej chore jest to jak rozpaczliwie staram się nie dostrzegać tego wszystkiego i gratis wychodzę na idiotę. Hura! 
Uhm, weekend najprawdopodobniej minie mi na nauce. Choć jeszcze tydzień temu to wszystko wyglądało inaczej. No ale, już dawno przekonałem się, że znajomość potrafi się spieprzyć w kilka minut. Kurwa mać, no. Nie wiem, nie wiem, nie wiem, co robić. Jestem w stanie zrobić chyba wszystko; ale... to jedna z niewielu sytuacji gdy nie mam kompletnie pomysłu, co zrobić. Kompletna pustka, geez. Nie wymagam chyba za dużo, w końcu czasem każdy potrzebuje pomocy, nie? A i tak odpowiada mi cisza. Pewnie, jak Am czegoś potrzebuje to nie ma nikogo, a sam dwoi się i troi żeby innym było lepiej. Nienawidzę mojego charakteru, naprawdę. Chyba, że robię coś źle, ale... wtedy ktoś by mnie chociaż raczył poinformować, ne?
Boli mnie głowa, ostatnio coraz częściej, i strasznie mi tęskno. I kompletnie nie wiem co robić. Chcę już poniedziałek, tak żeby był zapieprz w szkole i nie było czasu na myślenie o nim.
Cholernie nie lubię spać w pustym łóżku.

2 komentarze:

  1. "Jakkolwiek by się znajomość nie zaczęła i tak później jest tak samo. Może ja o niczym nie wiem i na twarzy mam wypisane, że jestem jakąś dziwką, hm? To się robi chore."
    Jako istota ułomna, jeśli chodzi o relacje międzyludzkie i związki, i te wszystkie zauroczenia, zakochania i inne takie, kompletnie nie rozumiem tego akapitu. W sensie, wykorzystują Cię psychicznie czy fizycznie? o.o

    OdpowiedzUsuń