Wyobrażałem ją sobie, jak budujemy razem norę, przyszywamy do ścian i zasłon ślady bycia razem, jak ona nurza palce w farbie i przesuwa nimi po świeżo pomalowanej ścianie, a potem się śmieje.
♪ Seether - Broken ♪
Dałem radę. Nie mam pojęcia jak - ale jednak. Osiem godzin wytrzymałem w miejscu publicznym, ugh.
Zimno dzisiaj, cholernie - uwielbiam taką pogodę. I to w lipcu! Mam nadzieję, że tak będzie do końca wakacji. ♥ Przez chwilę byłem z M., a potem na dworze. Uhm, wróciłem po dwunastej, kiedy rozpadało się na dobre. To strasznie otrzeźwiające, tak pokręcić się w kółko, do momentu aż całkiem przemokniesz i nie jesteś w stanie utrzymać równowagi.
Pamiętam jak kiedyś przejmowałem się innymi. Teraz nie jestem w stanie wymienić wszystkich osób z mojej klasy. I don't care, po prostu. Zresztą wygodniej mi tytułować ich 'ej'. I tak na więcej nie zasługują, hm. Mam się za lepszego? No jasne. Jak zwykle. Od całego świata. Ale spokojnie, szybko mi mija. Zresztą wahania mojego nastroju - zdecydowanie powinny zostać poddane jakimś badaniom. Nienaturalne budzić się z nastrojem w stylu Pana Tego Świata, a nocą czuć się jak cień.
Powolutku, znowu, odkrywam zalety lastFm. I jest mru. ♥
Najgorsze, że rzadko kiedy tak naprawdę bierzemy pod uwagę uczucia drugiej osoby. Nawet przy zwykłej kłótni. Istnieją dwa typy: obwinię się o wszystko/obwinię ją czy też jego; ewentualnie wina leży po dwóch stronach (co na przykład ja stosuję) jednak to bardziej z przekonania 'to wina tego idioty, będę lepszy, wyciągnę pierwszy rękę, ale i tak mam rację'. Czasem też obwiniam o wszystko siebie. Chyba weszło mi to w nawyk. Powinienem wtedy myśleć, że druga osoba czuje się podobnie. Łatwiej rozwiązałby się problem, ale cóż - zapominam o tym. Emocje robią swoje - czy jak to się tam mówi.
To już chyba taka niepisana zasada. Kiedy czuję się naprawdę źle - nikogo nie ma, nawet na pieprzonym gg. Kiedy jestem zajęty - wszyscy czegoś chcą tudzież jestem umiarkowanie szczęśliwy - zwalają się ze swoimi problemami.
W sumie, nie przeszkadza mi to aż tak, jak by się mogło wydawać. No i 'my bad', że nie umiem po prostu o coś poprosić, czyż nie? Zapewne mam rację. Przytłaczające. To i rzeczy, które wiem, ale nie potrafię ich kompletnie wykorzystać. To takie... dołujące i demotywujące.
Zostało mi ostatnie dziesięć fajek. A póki co, wdycham opiumowe świeczki, mm. Całkiem przyjemnie. Przydałoby się coś do picia.
Wiecie, że za kilka minut będzie jasno? Kocham wschody słońca. Zdecydowanie bardziej niż zachody, ble.
♪ 12 Stones - Crash ♪
Nie wychodzę na spacer, od tak. Bo nagle zabrakło mi powietrza, bo tak, bo coś, bo śnieg. Zawsze mam jakiś cel, chcę żeby się coś stało. Sam nie wiem co. Nic dobrego, nic przyjemnego. Czasem chciałbym zobaczyć Jego. Chociaż z daleka i przez chwilę. Obejrzeć się za nim na ulicy. Widzieć jak mnie nie poznaje, przeocza, mija. Poczuć jego zapach, usłyszeć śmiech. Może dlatego tak często mijam miejsca, w których byliśmy razem. To nie wypali, wiem. Ale zrobiłem już wszystko. A bliżej nie podejdę. Cóż, nawet ja i moje obsesje mamy swoje granice. Uhm, przynajmniej tym razem.
Ostatnio coraz częściej myślę o Fizyku. Nie wiem czemu. Przypuszczałem, że to zamknięty rozdział w moim życiu. Nie mam od niego wiadomości od ponad dwóch lat. Pieprzony kłamca, ugh. Nie tęsknie - tego jestem pewien. A mimo wszystko, wciąż wspomnienia o nim kołaczą się gdzieś w głębi mojego pokaleczonego umysłu.
chowam ręce do kieszeni, kiedy wychodzę
za bardzo boję się dotyku
niewidzialnego i nieralnego
który tak często drażni moją skórę
zamykam oczy przy braku latarnianego
światła i przyśpieszam kroku
uwielbiam swoje łomoczące serce,
które zachowuje się, jakby lada moment
czekała ja ucieczka
czasem się zapomnę, wyciągnę ręce
opuszczę swobodnie, zezwolę im
poczuć zewnętrzny chłód
błąd,
dotyk przychodzi, za szybko
niechciany, przerażający
dotyk
malutkich chłodny dłoni
martwych;
Myślę, czy nie założyć bloga z opowiadaniem. Albo kilkoma. Właściwie... już takowy na onecie rezyduje, ale - onet ssie. I to nie w tym pozytywnym znaczeniu. Tak więc, musiałbym zacząć znów, w miarę regularnie pisać, ale - to chyba wyszło by mi na dobre.
Uh. Nienawidzę kłótni, ale mimo to, zawsze pierwszy wyciągam rękę do zgody. Sam nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńA tak to już jest... Jest ci smutno, źle, ale nie masz do nikogo napisać. Na liście gadu-gadu widnieje jedynie Infobot i inne "pomocnicze" gówna.
Jaki masz nick na lastfm? Z chęcią poznałbym twój gust muzyczny ;>
Ja też chętnie poznałabym twój gust muzyczny. Właśnie miałam o tym pisać, ale widzę, że KTOŚ już mnie uprzedził. XD
OdpowiedzUsuńHmm, moje kłótnie zwykle polegają na... Kurna, nie pamiętam. x.x Ach, już! Skleroza minęła i oznajmiam wszem i wobec: mnie bardzo łatwo wkurzyć, więc od razu podnoszę głos i lecą wulgaryzmy - ale to tylko do brata, wiecie, jak jest. x.x A ponieważ my się z bratem nigdy nie przepraszamy, bo nie ma potrzeby, za 5 minut wszystko jest cacy i w ogóle <3, to ja go nie przepraszam. Gdy pokłócę się z kimś innym, zawsze pierwsza wyciągam dłoń do zgody, choć zawsze sprawia mi to wielką trudność, bo muszę panować nad sobą, nad tym, by się nie rozpłakać, bo w takich chwilach zawsze stają mi łzy w oczach... Idiotyzm, nie? Po prostu, gdy pomyślę, jak tej drugiej osobie jest przykro przeze mnie, to mi się oczka zaczynają pocić... Chyba że jest jeszcze większym skurwielem ode mnie, wtedy nie płaczę i nie przepraszam. c:
"Nienaturalne budzić się z nastrojem w stylu Pana Tego Świata, a nocą czuć się jak cień."
To jest uroczo rozbrajające. :D :3
Mówisz, że nigdy nikogo na gadu nie ma, a ja, jak się zapomnę (a zapominam się niemal zawsze!), to siedzę na niewidoku! A potem, gdy widzę,że ktoś znajomy się pojawił, to czasami nawet do niego nie piszę, żeby nie wyszło, że się przed kimś ukrywam, i nie ustawiam żółtego słoneczka, żeby nie pomyślał, że ja czatuję na niego czy coś. >.> Tyle problemów! XD
Ale ja zwykle na gg jestem w nocy. : 3
OdpowiedzUsuńNick? W profilu mam napisany.
Oh, uwielbiam się kłócić, prowokować i zaczynać. I ostatnie słowo musi należeć do mnie, mru.
Urocze. C:
OdpowiedzUsuń