piątek, 1 lipca 2011

Wicked little things.

Na końcu wszystko będzie w porządku, a jeśli nie jest w porządku to znaczy, że to nie jest koniec.



Jutro do pracy. Co z tego, że tylko jeden dzień. Odzwyczaiłem się przez te kilka miesięcy. Nie chcę do ludzi. Ostatnio znów mam ataki, nawroty. Czuję się jak pieprzony wilkołak. Chcę tylko przeczekać w kącie, aż pełnia się skończy. Tylko tyle. Nie chcę na siłę wyciągania gdziekolwiek. Po jaką cholerę w ogóle się zobowiązywałem? Jestem taki naiwny.  A ludzie bezrozumni. Dlatego chyba tak bardzo ich nie lubię. Wszystko trzeba tłumaczyć, wszystko. To męczące.

2:28
Trzydziesty drugi papieros.
Piątek.
Dwie puste butelki.
Czerwona linia na dłoni, dokładnie na Linii Życia.
Dwa podarte listy.
Świeczki palą się ostatkiem.

Chyba. Chyba trzeba uważać nim się kogoś nazwie przyjacielem.

Nie wiem dlaczego patrzę tępo na kopertę. I czemu się uśmiecham, chociaż zaraz położę się na podłodze, a ją powoli spalę. Chwycę za róg, uniosę do góry, zbliżę do niebieskiej zapalniczki i pozwolę by rozżarzone kawałki spadały mi na twarz.
Ciągle oddycham, bo taki był wymóg obietnicy, że sobie bez ciebie poradzę.

Godzinami gapię się w puste ściany, widząc na nich wszystko. Godzinami mówię do siebie, słysząc niewypowiedziane słowa. Omiatam leniwym spojrzeniem wszystkie łańcuszki umocowane na gwoździach. I czerwone wstążki. Już nie; - Kiedyś w to wierzyłem.

Za godzinę zacznie świtać. Mamy pierwszy lipca.
Kolejny dzień, czasu mojego.


Przyznam, że M. i jego piwo to skuteczna, krótkotrwała poprawa humoru. Poza tym lubię jak klnie.


czasami lubię sobie przypominać
kłaść się nocą na chłodnym asfalcie
wsłuchiwać się w pijackie pomruki
samochody, pociągi
wiatr 
i szum telewizorów
lubię sobie przypominać ciebie
bo wtedy nie słuchaliśmy
byliśmy
patrzyliśmy w gwiazdy, doszukując się samolotów
banalnie
byliśmy niebanalnie rozkochani w naszych istnieniach
zupełnie nie-samotni
całkiem szczęśliwy
zajęci i rozleniwieni
w naszym małym mieście, na krawędzi
przestrzeni
którą sobie podarowaliśmy
wszystko było takie nasze -

potrafię być pewny
zamykając oczy i przykładając zimne ręce do twarzy
wtedy przestają być
moje
potrafię być pewny
wiem
że są twoje, czy
nigdy się nie uwolnię?
naiwne pytania, hm

Brakuje mi powietrza.

4 komentarze:

  1. Ładne te Twoje wiersze. c: Nie to, co publikują w gazetach pro młodzieżowych, tam się sensu odszukać nie da... >:D
    Ten kotek to Twój? Śliczny! *-*

    Hmm, jako kto pracujesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, nie czytam. :c Mój. Najpiękniejszy na świecie! c: Czy ja wiem czy wiersze, luźno rzucane słowa.

    Jestem pro sprzedawcą w sklepie odzieżowym! : D

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój kot jest śliczny. Koty to moje ulubieńce, mimo tego, że chodzą własnymi ściezkami.

    A wiersz faktycznie śliczny. Czasami też piszę, jak chcę wyładować emocję. Ale raczej ich nie publikuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię wierszy w gruncie rzeczy. Dwóch, może trzech autorów. Kocham prozę ale totalny ze mnie fail w jej tworzeniu. <'3

    OdpowiedzUsuń