dam-diri-dam-diri-diri-dam-dam
zakażenie wdarło się do ran
zakażenie wdarło się do ran
Nigdy nie kazali mi wkładać głowy do piekarnika, wdychać gaz do czasu, gdy nie będę wstanie wstać. Nigdy nie kazali mi gryźć do krwi, starać się dorwać kości. Nie kazali mi zatykać uszu, zamykać oczu i podążać torami, tylko przed siebie. Nigdy nie kazali sprawdzać mi chłodu asfaltu, ani przytulności dworców. Nigdy nie kazali mi tak desperacko zbliżać się do ludzi, do których nie powinienem. Nigdy nie kazali przechodzić igłom przez moje dłonie. Nigdy nie kazali mi zapominać kim jestem i budzić się bez snu. Nigdy nie kazali mi tęsknić za nieistniejącym czasem. Nigdy nie kazali mi wierzyć. Nigdy nie kazali mi śnić na jawie o szpitalnych salach. Nigdy nie kazali mi słyszeć kroków. Nigdy nie kazali mi nie widzieć odbicia w ścianach.
Być może powinni. Może postąpiłbym na przekór i wszystko byłoby dobrze.
Nawet jeśli wczoraj, przed te kilka godzin uśmiechałem się do siebie, słońca i do innych. Nawet jeśli jadłem tę okropną pizzę. Nawet jeśli przygryzałem czerwone pasemka włosów, patrząc z delikatnym rozbawieniem na bezpańskie dzieci, chodzące po niewysokich dachach przybudówek. Nawet jeśli siedziałem koło was i śmiałem się z waszych żartów. To było wczoraj. Dzisiaj znowu coś pękło.
Coś zabiera mi ludzi, którzy tworzyli moją przeszłość.
Bo dziś nie było żadnego z pogodnych, wczorajszych uczuć. Dziś, słuchając płyty mojego ojca, przez kilka godzin leżałem skulony na kanapie, bezwiednie bawiąc się klapką telefonu. Byle tylko nie widzieć tej krótkiej wiadomości. ***** nie żyje. Byle tylko nie dławić się zazdrością, dlaczego to on a nie ja. Byle nie widzieć wspomnień sprzed dziesięciu lat, nie widzieć jak zabijał wtedy dziecko we mnie, nie pamiętać krwi, drzew i nadchodzącej nocy. Nie pamiętać nic i niech wszystko nie istnieje. Moje imię, moja twarz, moja przeszłość, moja egzystencja.
A potem śmiać się. Wyciągać wszystkie moje cienie i szminki, malować co się da i jak się da. Tworząc na ścianach wymyślonych przyjaciół za pomocą Coco Rouge. Wdrapywać się na biurko, stawiać na nim obrotowe krzesło i wchodzić, wyżej i wyżej by dosięgnąć sufitu i narysować własne niebo. Nie poznawać własnych rąk i widzieć w tafli, źle zaparzonej herbaty, swój pusty wzrok, który nigdy niczego nie wyrażał.
W domu nie ma już leków. Resztki antybiotyków i zastrzyków mnie nie uspokoiły. Tylko obojczyk strasznie posiniał, a septum brudne jest od krwi. Znowu nic mi nie jest, tylko ból. Zero zmiany, zero, zero zero zero zero zero zero zero zero zero zero zero -
A za chwilę się położę, owinę kocem, kilka łez pocieknie mi gdy ból będzie za silny. Potem wszystko przejdzie, a ja odpiszę, że nie mogę przyjść na pogrzeb. I będę klikać replay i replay, żeby youtube się nie zatrzymywał. A potem ciało poczuje się lepiej i poszukam tych podręczników dla Julii, przecież prosiła.
A w nocy opowiem to sam sobie. I pewnie sobie nie uwierzę.
Niech to będzie kolejny dzień, który nigdy nie nadszedł.
Zawsze czytam Twoje słowa z otwartymi ustami.
OdpowiedzUsuńLike "Omfg, jaki rzaaaaaaaal." </3
OdpowiedzUsuńhm, a ja zawsze czytam tu wszystko i do końca, co mi się rzadko zdarza, bo przeważnie tracę cierpliwość średnio w połowie xd so... coś jednak w tym musi być.
OdpowiedzUsuńJa to albo się histerycznie chichram, albo też uchylam usta ze zdziwienia. Człowieku, jesteś taki TRAGICZNY! W pełnym tego słowa znaczeniu. Zastanawiam się, czy tobie da się jakoś pomóc, czy jesteś zbyt beznadziejnym przypadkiem. o_o
OdpowiedzUsuńNie lubię anonimów, nie wiem jak się zwracać. :'3
OdpowiedzUsuńJestem beznadziejny.
Weź mnie zabij, ale przy Twoich notkach włącza mi się instynkt opiekuńczy czy jak to tam zwać.
OdpowiedzUsuńA ludzie umierają. Tylko w przeciągu tych ośmiu miesięcy dwie moje przyjaciółki popełniły samobójstwo.
Świetne grafiki.
Dobrze, że jeszcze go masz! : D
OdpowiedzUsuńTo takie dziwne, jak patrzę na fotografie z poprzednich wakacji i wiem, że tych ludzi już nie ma. Aż się zimno robi.
Dziękuję! Jedne z moich ulubionych. ;w;
spodziewałam się wręcz takiej odpowiedzi xd hm, to jak przestanę być anonimowa to wrócę.
OdpowiedzUsuńNie ogarniam tego komentarza, fajnie jest. C":
OdpowiedzUsuńmoże to ta godzina? xd
OdpowiedzUsuńto może tak- chodziło ci o anonimowość w sensie takim, że nie mam tu konta? czy może taką, że w ogóle nie wiesz kim jestem?
Że nie wiem kim jesteś.
OdpowiedzUsuńokej, zrozumiałam przekaz.
OdpowiedzUsuńTo może mi odpowiedz, a nie. D:
OdpowiedzUsuńznać się nie znamy, fakt :3 a ja tu trafiłam... hm. powiedzmy, że znajomy znajomego, u którego natrafiłam na twój formspring.
OdpowiedzUsuńEtto, okay. Po prostu powiedz jak mam się do ciebie zwracać, to wszystko, wiesz? <3
OdpowiedzUsuńaa, to tobie o to szło... :x internetowo aktualnie ash albo ashen, jak wolisz.
OdpowiedzUsuńAsz Keczap z Alabastiii. < 3
OdpowiedzUsuńNo to witam na pokładzie, sir.
jak się zaczęłam tak podpisywać niekoniecznie miałam na myśli właśnie to, co przychodzi większości ludzi na myśl xd
OdpowiedzUsuńmiło mi, w takim razie :3
Wybacz, nie mam chłopaka, więc moim życiem kierują Pokemony, hufufufu. Tak więc nie mogło być inaczej. < 3
OdpowiedzUsuńno trudno xd trzeba mi było myśleć na samym początku, a nie potem się tłumaczyć przed bogu ducha winnymi ludźmi :3
OdpowiedzUsuńCichaj. Pokemony są pro. Dobrze mi się będziesz kojarzyć.
OdpowiedzUsuńam... czyli mam jakby dobry start xd
OdpowiedzUsuńYup. Wpasowałaś się w moje gusta. < 3
OdpowiedzUsuńpóki co tylko z tą jedną rzeczą, ale to jest znak, że nie należy na nią narzekać :3 a raczej na skojarzenia, jakie wywołuje.
OdpowiedzUsuńDobre skojarzenia nie są złe! : o
OdpowiedzUsuńZ innymi pewnie też, nie jestem zbyt oryginalny. c:
no nie są, nie są, nie zaprzeczam :3
OdpowiedzUsuńhm... zobaczymy czy z innymi też <3 oryginalność przyjdzie mi ocenić samej z czasem, i hope.
Mmm, jak uważasz.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że normalnie brzmię tak potworowato, że można się spodziewać, iż nie posiadam instynktów opiekuńczych? xD Posiadam. Mam nawet brzydki zwyczaj niańczenia wszystkich swoich przyjaciół, naprawiania im żyć i ratowania tyłków.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym, że zimno się robi, kiedy człowiek patrzy na stare zdjęcia. Ale jeszcze zimniej, kiedy po pijaku zapomni się, że ta osoba nie żyje i się do niej dzwoni, a w słuchawce słychać: "Abonent poza zasięgiem".
Trzymaj się, bejbe. Mentalny hug.
Jak dobra matka chrzestna. C":
OdpowiedzUsuńhug back! : O Czy jak to szło. Whatever, tak fajnie brzmi. < 3